W ciągu kilkunastu pierwszych lat mojej pracy na Uczelni często odbywały się seminaria naukowe, proszone wykłady, kwitło naukowe życie. Obecnie formy tego zakwitu trochę się zmieniły. Po tamtych czasach pozostało mi sporo notatek, w których oprócz informacji naukowych bazgrałem rozmaite bohomazy. Paradoksalnie skupiałem się w ten sposób na temacie prelekcji. Nie wiem, czy są śmieszne (chyba nie), ale pokazują też kawałek mojej, na poły amatorsko-artystycznej duszy zanurzonej w profesjonalno-chemiczny sos:
Były też takie seminaria, że rysowałem kwiatki. Musiałem więc mieć kwiecisty nastrój. Być może ktoś opowiadał o estrach, albo kolorach - już nie pamiętam.
I na końcu, w miejscu, do którego chyba nikt nie dotrze, umieszczam zdjęcie adresu. Otrzymałem przesyłkę, która była zaadresowana na Katolicki Uniwersytet Lubelski w... Gliwicach i trafiła do mnie :)
Do post scriptum dodam absurdalny tekst, który napisałem po wysłuchaniu jakiejś prelekcji na temat oczyszczania związków organicznych. Powstał jakieś 27 lat temu:
Analiza przypuszczalna
Zanim przystąpimy do pracy w laboratorium, musimy przemyśleć
szczegóły naszego pomysłu. Myślenie kreatywne jest bardzo podobne do
znanego w praktyce preparatywnej procesu oczyszczania związków
chemicznych przez krystalizację z roztworu. Zatem mamy pomysł, który
składa się ze zbioru myśli (czyli przypuszczeń), z których jedne są
genialne, drugie takie sobie, a trzecie idiotyczne. Musimy odseparować
genialne przypuszczenia (zwane z cudzoziemska hipotezami) od
niepotrzebnego balastu nic nie wartych idiotyzmów. W tym celu siadamy
wygodnie w fotelu i magmę myślową zadajemy świeżo destylowanym
przypuszczalnikiem. Mieszamy przez chwilę i przystępujemy do intensywnej
pracy umysłowej. Wiadomo - wysiłek myślowy daje efekt grzania się
mózgu. To dobrze, wtedy ogrzewa się przypuszczalnik, co pociąga za sobą
rozpuszczenie wszelkiej maści przypuszczeń. Gdy jesteśmy już
dostatecznie rozgrzani (nagrzani?), to okazuje się, że powstały roztwór
przypuszczeń jest mętny od zawartych w mieszaninie, ordynarnych
niedopuszczeń. Na gorąco odsączamy niedopuszczenia i utylizujemy je
zgodnie z normami ISO (znaczy się - zapominamy). Po takiej pracy dajemy
ochłonąć umysłowi, co powoduje ochładzanie wstępnie oczyszczonego
roztworu przypuszczeń. Ochładzanie to powoduje wytrącenie się różnej
wielkości i jakości przypuszczałów, które odsączamy od przypuszczalnika
wyczerpanego i poddajemy selekcji. Średnie i niezbyt dobrze wykształcone
przypuszczały możemy poddać analizie przypuszczalnej, ale
niekoniecznie. Najpiękniejsze przypuszczały poddajemy analizie
rentgenoprzypuszczalnej, za pomocą metod bezpośrednich, i dostajemy
piękną, trójwymiarową strukturę naszych przypuszczeń. Oglądamy je i
uzbrojeni w taką wiedzę udajemy się do laboratorium, aby przeprowadzić
syntezę - przypuszczalną oczywiście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz