Od jakiegoś czasu ciekawił mnie model atomu wodoru, opracowany przez ś.p. dr. Michała Gryzińskiego. Wyniki pracy dr. Gryzińskiego opisane w książce pt. "Sprawa atomu" były intrygujące. Fizyk zajmujący się fizyką zderzeń w mikroświecie, przedstawił obrazoburczą koncepcję ściśle określonej trajektorii elektronu w atomie wodoru (i innych atomach). Koncepcja ta była oparta o wyniki doświadczeń, które wskazywały, że moment orbitalny elektronów w atomie wodoru jest zerowy. Na tej podstawie można było wywieść, że dobrze pracujący model Bohra musi być fałszywy. W modelu Bohra zakłada się bowiem (niezgodnie z doświadczeniem) niezerowy moment o wartości będącej wielokrotnością stałej Plancka.
Wyprowadzenie równania trajektorii elektronu w atomie wodoru oparte o metodę lagranżjanu oraz metodologię Hamiltona-Jacobiego doprowadziło do zgrabnego wzoru. Trajektoria elektronu we współrzędnych biegunowych została opisana prostym równaniem:
Gdzie rmin jest promieniem przy którym następuje "odbicie" elektronu od jądra ze względu na odpychanie magnetyczne, które jest w tym miejscu większe niż siła przyciągania elektrostatycznego elektronu i protonu. Zagadnienie to jest sednem rozważań Gryzińskiego. Trajektoria ta została nazwana przez Autora radiolą.
Intrygowała mnie ta prosta postać równania opisującego trajektorię elektronu. Równanie, zapisane jak wyżej, dawało we współrzędnych biegunowych jedynie jedno ramię trajektorii elektronu (dla kąta fi zawartego między -pi/3 a pi/3 i dla znormalizowanego rmin):
pozwoliła na odtworzenie trzech ramion radioli (dla k = 0, fi od -pi/3 do pi/3, dla k = 1, fi od pi/3 do pi oraz dla k = 2, fi od pi do 5/3 pi):
W tym miejscu pojawiły się problemy. Trajektorię można opisać za pomocą trzech równań, przy założonych warunkach brzegowych dotyczących kąta we współrzędnych biegunowych. Przyczyną tego stanu rzeczy jest fakt, że trajektoria posiada miejsca nieciągłości. To spostrzeżenie zmartwiło mnie i zmusiło do pogłębionej analizy radioli.
Ramiona krzywej posiadają asymptoty. Oznacza to, że elektron poruszający się wzdłuż jednego ramienia musiałby po dotarciu do miejsca zwrotu (wtedy Ekin=0) "przeskoczyć" na drugie ramię a potem znów przeskoczyć na trzecie ramię aby zbliżyć się do punktu wyjścia. Dopiero kolejny skok w punkcie ekstremalnym spowodowałby znalezienie się elektronu w punkcie wyjścia (czyli zamknięcie orbity).
Wydaje się, że ten szczegół został zaniedbany w opisie radioli. Powstaje sytuacja, w której zamknięcie orbity wymaga założenia przeskoku elektronowego lub jakiegoś ruchu nieradialnego między ramionami. Obie możliwości wydają się niezgodne z ideą Gryzińskiego. Pierwsza, bo ociera się o mechanikę kwantową (a ta podlega niezwykle ostrej krytyce Autora) a druga skutkuje przyjęciem elementów teorii Bohra, która to teoria była uważana przez Autora za błędną. Z impasu tego daje się wybrnąć przez przyjęcie, że elektron porusza się tylko po trajektorii jednego ramienia. W takim wypadku powstało by coś w rodzaju "kolebania" się elektronu od jednego ekstremum do drugiego. Wolno jednak założyć, że elektron spada swobodnie i "próbuje" przejść do następnego ramienia. W tym wypadku wydaje się, że należy się spodziewać precesji trajektorii, którą jakościowo przedstawiłem na rysunku poniżej.:
Gdyby dopuścić taką precesję, ruch elektronu można by opisać nie tylko w postaci presesującej radioli, ale jednocześnie w formie kołowego ruchu orbitalnego. Wydaje mi się (należałoby to udowodnić), że funkcja dystrybucji radialnej takiego ruchu kołowego może mieć maksimum przy wartości promienia pierwszej orbity Bohra (maksymalny promień atomu wodoru Gryzińskiego wynosi dwa promienie Bohra). Gdyby tak było, model Gryzińskiego sprowadziłby się w mocno zawoalowany sposób do modelu Bohra, choć z zerowym momentem orbitalnym. Ten wniosek budzi rozczarowanie i żal.